Należały się Oscary, zarówno jemu, jak i Waltzowi. Gratuluję!
Nareszcie! Jeden z najwybitniejszych aktorów w końcu otrzymał statuetkę. Bardzo mnie to cieszy.
Jeszcze jest kilku takich co to powinni w końcu dostać ową nagrodę, np. Oldman, który nawet nie był nigdy nominowany.
Tak czy siak dobrze, że w tym roku Oscara dostał Bridges i Waltz za "Bękartów wojny" oraz Bullock, którą lubię jako aktorkę.
Oldman wybierając role nie ułatwia tego zadania;) Szkoda. Dobrze, że Bridges raz na jakiś czas stwarza mocną kreację. Cieszę się, że dostał nagrodę.
nie do końca, Gary zasłużył na Oscara drugoplanowego już za JFK, a potem jeszcze za Romea i Leona, a skoro Jeff miał nominację za The Contender, to tym bardziej Gary zasłużył za rolę w tym samym filmie... ale cieszę, że Jeffrey dostał teraz, wśród nominowanych był jedynym wielkim aktorem, dziękujemy Clooneyom, Hanksom i innym drewniakom
A ja nie do końca. Bridges zagrał poprawnie, ale nie lepiej niż Renner czy Clooney. Polecam swoją recenzję na http://golden-slumbers-blog.blogspot.com/
Dziś rzadko nagradza się na prawdę wielkich aktorów nie wspominając już o tych jeszcze nie tak starych którzy na tego Oscara od dawna zasługują. Oldman, Fiennes, Rickman, Depp, McGregor, DiCaprio, Ford, Malkovich, Buscemi i cała plejada wielkich nazwisk którzy mogą liczyć co najwyżej na nominacje do Oscara choć i tak częściej są pomijani. W tym roku akurat Akademia dokonała bardzo dobrego wyboru ale niestety rzadko im się to zdarza