Taki jak trzeba, bez niszczenia fundamentów film został "odświeżony" (pierwsza wersja nie trzyma się, niestety, tak dobrze jak "Rio Bravo") i "podrasowany". Przesunięto niektóre akcenty. Dodano inne zakończenie (lepsze, bo nie jest to banalny happy and).
Jeff Bridges nie zrobił z roli wziętej po Johnie Waynie tego, co Zamachowski z rolą po Łomnickim, czyli nie spie.dolił jej, a nawet uczynił bogatszą i bardziej "krwistą".
Doczytałam, że jest to ekranizacja powieści Charlesa Portisa pod tym samym tytułem :)
Nie znam tej powieści (ale powieści jest multum, trudno znać wszystkie:):):)).
Prawdę mówiąc odkryłem "Prawdziwe męstwo" dopiero dzięki braciom Coen, choć lubię westerny i bardzo dużo ich oglądałem.
Chłopaki mają dodatkową zasługę:):):)
Przyznaję, że nigdy nie trafiłem na powieść, ale też nigdy jej specjalnie nie szukałem:):):)
Zaś adaptacje oglądałem niezgodnie z chronologią, czyli najpierw wersję z Bridgesem, potem dopiero z Wayne'm. Obydwie zresztą dzielą subtelne różnice, pomijając już zakończenie.
Oglądałem tylko wersję z Bridges'em. Zakończenie jest praktycznie takie samo jak w książce. Nie wiem jak wygląda w tej wersji z Wayne'em więc nie porównam ;)